Nasze podróże

Ekwador - Mashpi Lodge

Ameryka Śr. i Płd.

Po kilku ekscytujących dniach w Quito, Otavalo i Cotopaxi, wyruszyłyśmy do naszego kolejnego Must See w Ekwadorze. Jest to miejsce absolutnie unikalne, którego nie można pominąć podczas wyprawy do Ekwadoru: Mashpi Eco Lodge.

Tak luksusowa lodge, ukryta w  samym sercu ekwadorskiej przyrody, należy do kolekcji najbardziej wyjątkowych lodge National Geographic.
Wreszcie nadszedł ten dzień. Ruszamy!


Jadąc kilka godzin na północny-zachód od Quito, zbliżamy się coraz bliżej przyrodniczego raju.

Mgła i chmury majestatycznie otulają szczyty gór pokryte bezkresną dżunglą. Widzimy coraz więcej bujnej zieleni, coraz dalej od zgiełku i całego świata. Czujemy zapach wilgotnej ziemi i wcześniej padającego deszczu.

Już sama radość, że możemy być w prawdziwej dżungli, jest dla nas wielkim wydarzeniem. Tutaj, na drugim końcu świata, mgliste lasy równikowe, płynnie mieszają się z lasami deszczowymi, co daje wyjątkową różnorodność i bogactwo tamtejszej przyrody. Nad naszymi głowami słychać nie tylko odgłosy ptaków. Co jeszcze kryje się w tej bujnej zieleni wydając tak niesamowite dźwięki? Kiedy nasza wyobraźnia zaczyna na dobre pracować, już wiemy, ze latarki i lornetki będą nam służyć od świtu do nocy.

Docieramy do bram Mashpi Lodge, ekskluzywnej kryjówki położonej 950 metrów nad poziomem morza, w samym sercu andyjskich lasów deszczowych. Tutaj przeżyjemy prawdziwą przygodę łączącą naturę z luksusem.

Masphi Lodge jest dziełem ekwadorskiego biznesmana Roque Sevilla, ekologa, byłego burmistrza Quito, z zamiłowania architekta i kolekcjonera orchidei. Zachwycony niesamowitą różnorodnością biologiczną tamtejszej przyrody, wykupił on część andyjskiego lasu w regionie Choco, żeby chronić jego wyjątkowość przed dalszym wylesianiem terenów oraz przed eksploatowaniem go przez ludzi poszukujących na tym terenie złota.

Przez ponad 10 lat trwały wysiłki konserwatorskie i budowlane przy budowie tego luksusowego hotelu. Dzięki staraniom nie ucierpiało żadne drzewo ponieważ na inwestycje wybrano obszar wylesiony koncesją na pozyskiwanie drewna a sam hotel postawiono na terenie starego tartaku. Co więcej, żeby zminimalizować hałas, duża część konstrukcji została zmontowana w Quito, do transportu używano tylko lokalnych dróg, a miejscowa ludność została przeszkolona, otrzymała nowe źródło utrzymania, oparte na ochronie zamiast wylesianiu. I tak oto stworzono fantastyczną kryjówkę w środku ekwadorskiej dżungli, dzięki której człowiek ma okazję wtopić się w otaczającą przyrodę. Obecnie dzięki inicjatywie Roque Sevilla, chronione lasy zajmują powierzchnię przekraczającą 1000 hektarów.

Mashpi Lodge jest jednym z najbardziej wyjątkowych i luksusowych miejsc na świecie. Dzięki swojemu ekologicznemu i jednocześnie ekskluzywnemu charakterowi hotel ten jest nagradzany i doceniany na całym świecie (m.in. World Travel Awards, World Spa Awards, Conde Nast Traveler). Ponadto lodge została włączona do unikalnych miejsc National Geographic. W obiekcie organizowane są prezentacje i prelekcje na temat ochrony przyrody oraz projektu Mashpi, prowadzone przez rezydującego biologa National Geographic.

Przywitano nas aromatycznym naparem ziołowym a ręce przetarłyśmy mokrymi, pachnącymi ręczniczkami. Od samego progu podziwiałyśmy spektakularną architekturę Mashpi Lodge. Drewno, stal i szkło – a za szkłem tętniąca życiem dżungla. W tej kombinacji widać prawdziwe dzieło sztuki. Wrażenie robi restauracja: okna wysokości dwóch pięter biegną od podłogi do sufitu i od ściany do ściany. Widok absolutnie zapiera dech w piersiach. Można wykwitnie zjeść i jednocześnie bezpiecznie podziwiać przez szyby zieleń ekwadorskiego lasu.

Zakwaterowanie odbyło się błyskawicznie, właściwie zrobiono je za nas, obsługa zabrała od nas paszporty i formularz rezerwacji musiałyśmy tylko uwieńczyć podpisem. Nasz pokój (w Mashpi Lodge jest ich łącznie 22 wraz z apartamentami) również zachwycił nas oknem na całą ścianę. Dzięki takiemu rozwiązaniu, spałyśmy wśród drzew i winorośli, wśród ich pni i ich gałęzi, słuchając śpiewu ptaków i refrenu rechoczących żab. Dzieliła nas tylko szyba, a las był prawie nad naszymi głowami.

Kilka razy obudziła nas wyjąca małpa, a nad ranem można było podziwiać unoszące się mgły w połączeniu z kaskadą bujnej zieleni. Z tarasu swojego pokoju można przeżyć przyrodniczą przygodę delektując sią poranną kawą, lub jak kto woli szampanem. Przy odrobinie szczęścia można wypatrzeć nawet tukany. Tutaj bycie „rannym ptaszkiem” nabiera głębszego sensu, warto wstać wcześnie, gdyż świt przyciąga wiele ciekawych zwierząt, które wychodzą w poszukiwaniu jedzenia.

Tuż po naszym przyjeździe zespół wyspecjalizowanych leśnych przewodników opowiedział nam o pomysłach wypraw jakie nas czekają. Naszym liderem ekspedycji i jednocześnie przewodnikiem zostaje Manolo. Manolo jest osobą niezwykle doświadczoną i wnikliwą. Co więcej wychował się w ekwadorskim lesie, dzięki czemu otaczająca natura jest dla niego po prostu domem, stąd jego wiedza o tamtejszej przyrodzie jest bezgraniczna. Od tej pory zakładamy wysokie kalosze i ruszamy z Manolo w głębokie lasy Ekwadoru.

PTAKI

Pobyt w Mashpi sprawił, ze stałyśmy się prawdziwymi fankami obserwacji ptaków. Mglisty las deszczowy w Ekwadorze jest domem dla ponad 20% gatunków ptaków z całego globu, dzięki czemu jest najlepszym miejscem na świecie do obserwowania ptactwa. Od naszego przewodnika dowiedziałyśmy się, ze w odnalezionych tutaj 500 gatunkach ptaków aż 35 gatunków jest endemitami. Dowiadujemy się o biologii każdego z nich, poznajemy takie ptaki jak skalikurki andyjskie, kwezale złotogłowe, andotukany, pstrodzioby czy też strojnoczuby długobrode. Po tej liście już czułyśmy się jak ornitolożki. Wbrew pozorom odnalezienie w dżungli danego ptaka jest bardzo trudne i bez kwalifikacji przyrodniczego przewodnika jest to wręcz niemożliwe. Niejednokrotnie byłyśmy zachwycone faktem rewelacyjnego słuchu i wzroku Manolo. Wędrując razem z nami potrafił wychwycić odgłosy konkretnego ptaka, który był dla nas - w zgiełku odgłosów przyrody - niesłyszalny. Za chwilę potrafił on również tegoż ptaka namierzyć i już za kilka sekund rozstawiał nam ogromną lunetę, z której mogłyśmy podziwiać barwne upierzenie tych pięknych stworzeń. Ptaki, które były nawet kilka kilometrów od nas ukryte w gałęziach drzew, nagle mogłyśmy zobaczyć z bliska, a nawet mieć je w obiektywach naszych aparatów. Podczas poszukiwań najbardziej unikalnych ptaków, zawsze była chwila do pokazania nam rzeczy wręcz niezwykłych- to ogromnych liści paproci, rzadko występujących storczyków, endemicznych drzew, ukrytej tarantuli w przydrożnej skale, mknącej jaszczurki albo wylegującego się gekona. Okazuje się, ze przez ostatnie lata, właśnie tam odkryto endemity, takie jak żaba Mashpi czy kwiaty magnolii.

Nigdy byśmy się nie spodziewały, ze najbliższe relacje w lesie nawiążemy z…kolibrami. W lasach Mashpi jest ich aż 32 gatunków, z czego 19 można zobaczyć w ogrodzie, do którego bladym świtem zabrał nas Manolo. Co więcej zorganizował on nam nie tylko spotkanie z kolibrami ale też przygotował też wspólne śniadanie! Aby ułatwić oglądanie tych niesamowitych najmniejszych ptaków na świecie, w ogrodzie umieszczono kilka podajników owoców do których przylatują spragnione kolibry. Minęła sekunda a w około zrobiło się od nich kolorowo, widać było tylko trzepoczące małe skrzydełka i spragnione małe dziobki. Niesamowitym doznaniem była możliwość samodzielnego potrzymania podajnika, dzięki czemu kolibry latały nad naszymi głowami i można powiedzieć, ze jadły nam z ręki. Tak unikatowe bliskie spotkanie z kolibrami wzruszyło nas niesamowicie, co więcej po tym doświadczeniu czekało na nas śniadanie przygotowane na łonie natury z widokiem na zapierający w piersiach zalesione wzgórza. A do towarzystwa kolibrów dołączyło kilku niezapowiedzianych gości, wiewiórki oraz czerwone i niebieskie odmiany wróbli, które również chciały dokończyć śniadanie po kolibrach.

DRAGONFLY

Tylko tutaj można obejrzeć dżunglę z lotu ptaka, dzięki niesamowitemu systemowi kolejki linowej na świeżym powietrzu. Obcowanie z naturą nabiera tutaj po raz kolejny nowego wymiaru.

Kolejka ta składa się z dwóch głównych stacji, sześciu wież (ze stacją pośrednią, na której goście mogą wysiąść, jeśli chcą) i oczywiście do naszej dyspozycji mamy gondolę, w której odbywamy naszą ekscytującą podróż.

Unosząc się ponad lasami, byłyśmy zahipnotyzowane widokami. Kilka razy spadł lekki deszcz, chmury enigmatycznie mieszały się z mgłami, a jeszcze po chwili widać było przebijające się słońce, któremu towarzyszyły kłęby pary.


Wyprawa Dragonfly wypełnia w nas marzenia o lataniu niczym ptak. Co więcej, nasz wspaniały przewodnik znów zaskoczył nas swoją niespotykaną bystrością. Z odległości wielu kilometrów wskazywał tukany, które beztrosko odpoczywały w gęstych gałęziach drzew i ponownie raczył nas unikalnymi widokami z ustawionej na trójnogu profesjonalnej lunety. Skąd wiedział, że tam będą? Wśród tych hektarów lasów i unoszącej się mgły potrafił je odnaleźć. Można by sądzić, że z każdym z nich pojedynczo się umówił, a one po prostu na nas z pewnością czekały.

SKY BIKE

Jazda na rowerze w powietrzu, to ciąg dalszy naszych wrażeń z serii: „I believe I can fly".
Zwłaszcza, że tutaj nasza kondycja przeszła swój mały test, ponieważ żeby przejechać w powietrzu nad ziemią, musimy pedałować rowerem. Ten nietypowy rower zaprojektowany jest dla dwóch osób, przymocowany jest on do grubej, stalowej liny łączącej dwa punkty w lesie w odległości około 200 metrów. Przejażdżka odbywa się wśród gałęzi drzew ponad pięknym wąwozem wraz z przepływającą między skałami rzeką. Dało nam to tyle pozytywnej energii, że nie przeszkodziła nam nawet w tym nagła ulewa. Po wszystkim z pełną werwą wdrapałyśmy się na 8 piętrową wieżę widokową, skąd można było zobaczyć całą strukturę lasu tropikalnego.

LIFE CENTER

Stworzona przez Mashpi Lodge przestrzeń, w której prowadzone są badania dotyczące wielu cudów przyrody.

Tutaj przeszłyśmy najprawdziwszą lekcje biologii, gdzie dowiedziałyśmy się wszystkiego o gatunkach motyli występujących w tym regionie. Został nam przedstawiony cały cykl życiowy motyla i mogłyśmy zobaczyć po kolei: złożone jaj, gąsienice i poczwarki a następnie stada latających dorosłych motyli. W samym rezerwacie żyje 300 ciem i motyli, nam udało się zobaczyć aż kilkanaście.

Naszymi ulubionymi motylami zdecydowanie stały się motyle o metalicznym niebieskim kolorze / Morpho Menelaus/, wiele razy później odnajdywałyśmy je w lasach dzięki migoczącym piękną barwą skrzydłach. Inne, niezwykłe motyle nazywane sowami, charakteryzują się niesamowitym wzorem, przypominający sowie oczy. Jest to przykład mimikry, gdyż wzór przypomina oczy niektórych drapieżników posiadających dużą źrenicę i jasną tęczówkę.

Po lekcji mogłyśmy znowu podziwiać unikalne panoramiczne krajobrazy z drewnianego tarasu. W tle było słychać wyjące małpy (dokładnie były to wyjce płaszczowe), które znowu nasz bystry Manolo uchwycił w lunecie.

W Centrum znajduje się również ogród organiczny, w którym uprawia się różne rodzaje bananów, babki, juki, manioka, kawy, kakao, tytoń, pyszne serca palmowe i inne owoce, z których potem kucharz Masphi Lodge tworzy najzdrowsze cuda kulinarne dla gości hotelu.

Kolejnym unikalnym doświadczeniem było odkrywanie przyrody nocą, która po ciemku jeszcze bardziej aktywna. Z latarkami mogłyśmy podziwiać różne gatunki żab, żmiji, niezwykłych pająków, koników polnych i jaszczurek. Tutaj można zobaczyć świecący gatunek bioluminescencyjnego grzyba zwanego fox fire. Nie ma bardziej niezwykłego wrażenia jak zgaszenie latarek w środku dżungli i wsłuchiwaniu się po ciemku w odgłosy przyrody. Mając świadomość, ze w lesie żyją pumy, może to być przerażające a jednocześnie ekscytujące, bo jedyne co widzimy to latające świetliki. Reszta pozostaje tajemnicą ale całe szczęście nasz wódz ekspedycji jest z nami i czujemy się bardzo bezpiecznie.


Masphi Lodge oferuje mnóstwo programów, które są programami szytymi na miarę – stworzone pod potrzeby każdego. Dopasowane są one do pasji, oczekiwań, wieku czy zdolności ruchowej. Dzięki różnorodności tras możemy podziwiać dowolnie: małpki kapucynki, kwiaty magnolii, możemy przemierzać trasy trekkingowe albo medytować nad wodospadem.


Teraz, po kilku latach działalności, Mashpi jest jednym z ostatnich starych drzewostanów w Chocó, gdzie 70% wszystkich lasów to lasy pierwotne. Są to najprawdziwsze płuca naszej planety i miejsce, do którego koniecznie trzeba pojechać żeby współdzielić czas z najczystszą i jednocześnie najbardziej niezwykłą naturą. Miejsce, w którym każdy nagle odnajdzie w sobie duszę ornitologa i botanika w atmosferze ekscytującej przygody.

Wybierz kierunek podróży
Zapisz się do newslettera
Dziękujemy za zapisanie się.
Do zobaczenia w podróży. :-)
Wystąpił nieznany błąd. Prosimy o zapisanie się poprzez wysłanie e-maila na dtc@deluxetravelclub.pl.